Jaworzyna górom się kłania...

Ballada o róży

sł. J.Koprowski, muz. J.Reiser
D h D Raz w przezroczysty dzień słoneczny e A e A Jakiś nieboszczyk, czy przechodzień D h D Ubrany czarno, niedorzeczny e A e A W kwitnącym znalazł się ogrodzie D A Przepłoszył dłonią ptasie śpiewy h fis Zatoczył się od mocnych woni G D A kiedy róży dojrzał krzewy D A D Bardzo głęboko się ukłonił D A h fis G D A D Patrzał i oto od spojrzenia Gałązka pękiem strun zadrżała I z ciszy liściastego cienia Pąsowa nagle popatrzała Dwa pąki dwojga piersi strzegły Uśmiech, jak róża się rozwinął Wargi gorąco krwią nabiegły I rosę z płatków spił jak wino Drapieżnie bronią kolce dzikie Rozchylił płatki drżącej róży I szorstkim liściem, czy językiem W mięsistość chłonnie się zanurzył Trwało to dłużej od westchnienia A potem umknął niby złodziej Zginął jak plama w światłocieniach Dziwny nieboszczyk, czy przechodzień